Poród to wielki wysiłek dla organizmu, zarówno siłami natury, jak i przez cesarskie cięcie. Kobieta po porodzie potrzebuje czasu, by dojść do siebie. Odczuwa ból, zmęczenie, jest niewyspana. Do tego szaleją hormony, które mogą sprawiać, że nasze emocje są nie do opanowania. Pokuszę się o opinię, że większość kobiet po porodzie zmaga się z poczuciem przytłoczenia, lęku o to, co to będzie, obawami, że sobie nie poradzi. Smutek poporodowy, czyli baby blues jest zjawiskiem powszechnym. Nie ma w tym nic dziwnego – nawet, jeśli kobieta urodziła kolejne już dziecko, czeka ją zupełnie nowa sytuacja, którą trzeba oswoić. Myślę, że baby blues jest też swego rodzaju pancerzem ochronnym organizmu. Wszak okres połogu, powinien być okresem spokoju, odpoczynku i czasem na spokojne przywitanie nowego członka rodziny. Wtedy najbardziej przydaje się wsparcie. Często tego wsparcia brak, a ciężar obowiązków i odpowiedzialność po prostu przygniatają. Niezaopiekowany baby blues może przemienić się w depresję poporodową, która jest już zaburzeniem i jako taka powinna być leczona. Mówi się, że aż 15 % mam (a także ojców) cierpi na depresję poporodową. Wiele z nich cierpi w ciszy i wstydzi się skorzystać z porady specjalisty. Jak rozpoznać u siebie objawy depresji poporodowej? Jak się ją leczy? Czym różni się baby blues od PPD? I jak sobie z tym wszystkim radzić? Na te i wiele innych pytań odpowie Joanna Frejus – psycholożka, która zdrowiem psychicznym mam zajmuje się zawodowo.